sobota, 3 stycznia 2009

...

Czasem się tak zastanawiam. Jak głupim trzeba być, żeby mi dorównać. Jestem naiwna, ufna, niezorientowana w normalnych odruchach ludzkich. Przesadzam, nadinterpretuję. rozumiem ludzi tylko na swój dziwny, niedojebany sposób. Chcę się zaangażować, ale też nie chcę się zaangażować. Chcę się zakochać, ale też nie chcę się zakochać.

Niech mnie ktoś.....






pierdolnie w łeb

czwartek, 1 stycznia 2009

zrobiłam duże hop.

nie piszę o uczuciach, są zbyt duże i zbyt małe jednocześnie, zbyt krótkie i zbyt długie, zbyt dziwne i zbyt normalne, zbyt śmieszne i zbyt poważne. Są nieważne. Są moje, tylko.

Zrobiłam duże hop. Wzięłam 2 walizki, zapakowałam sweterki, spodnie, bluzki, kosmetyki, suszarkę do włosów i prostownicę i wyprowadziłam się. Muszę sobie to mówić głośno i wyraźnie, bo trochę nie dociera. Wyprowadziłam się. I jestem wyprowadzona.

Na biurku bałagan, stos książek, perfumy, kosmetyki, cyrkiel (?) skarpetki, Stefan, tampony, aparat, szczotka do włosów, szczoteczka do zębów, woda, żurawinówka, dziurkacz. Nie wiem gdzie mam to ułożyć, gdzie włożyć. To jest taki stan, że nic nie wiem. Najchętniej wyłożyłabym na biurko jeszcze inne rzeczy i patrzyła się na ten chaos. Od dziś lubię chaos. CHAAAAOOOSSS.
Ja = Chaos.

Zamiast wstrętu do mężczyzn, mam ochotę się przytulać i całować. Zamiast potrzeby samotności, mam potrzebę miłości. Robię się miękka jak kotek ze schowanymi pazurkami. I tylko mleczko mi podstawcie i podrapcie pod brodą i będę szczęśliwa.