poniedziałek, 24 listopada 2008

Rozmowne

Ja i D. na proseminarium
A: Abubububububububububuuuuu
D: ...
A: Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
D: Masz ciotę?
A: Eheeeeeeeeeeeeee
D: Masz ochotę na jajko sadzone?
A: Nooooooooooooooooooooooooooooo
D: Na bekonie?
A: Łoooooooooooooooooooooooooooooooo
D: Chodź Cię przytulę
A: Miaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaau
D: Oj dobra jednak nie
A: Apu
D: Masz fajki?
A: E-e
D: To spierdalaj

W poniedziałki

uśmiecham się do brunetów
nie dostaję plusów
palę grube papierosy
nie czytam prasy
sikam na stojąco
chodzę w trampkach z futerkiem
stoję 20 minut w ksero
boli mnie pupa
całuję się z dziewczynami
piszę artykuły
oglądam głupi serial
leżę w łóżku
całuję lusterko
nie piję wódki

niedziela, 23 listopada 2008

Interpersonalny test predyspozycji zawodowych

Najlepsze zawody dla mnie [wybrane z kilku]:

Kierownik budowy
Projektant mody

kurwa zgadza się ;d

Mózgodół

Nie potrafię tak po prostu pozbyć się najważniejszych elementów swojego życia. Nauczyłam się chyba przez te wszystkie lata perfekcjonizmu życiowego, że ciężko jest mi odważyć się na jakieś małe coś, zwane pochopnie szaleństwem. To nie jest szaleństwo. To nie krok w bok, w tył też nie. To taki wielki, wieeelki, wieeeeeelki krok Guliwera do przodu. Wydawałoby się, że na tyle wielki, że ominę nim bardzo dużo ważnych, ale również nieważnych rzeczy. Trudno jest mi obliczyć czy nieważne przeważają szalę.
Moja najbliższa K. powiedziała: Aga, Ty wiesz, że nie masz mózgu, nie? Ty masz serce w głowie, wszędzie masz to jebane serce, weź sobie daj spokój. Pomyśl o swojej dupie.

o dupie w przenośni, ale przede wszystkim dosłownie. Bo moja dupa jest zaniedbana ostatnimi czasy. Dotknęłam dna. Zaniedbałam dupę. Biorę się w garść.

środa, 19 marca 2008

Zamieszanie

Trochę zamieszania, po części z powodu tej whiskey z colą, po części z powodu moich wszechobecnych niesnasek ze światem.
Przez whiskey nie poszłam na ćwiczenia z psychologii, a przez kłótnie- jutro wyjeżdżam na święta z ogromną niechęcią. Niechęć spotęgowana jest świadomością jutrzejszego spotkania dwóch mocnych charakterów- mocnej 57-latki i zblazowanej (przez tę whiskey no :P bo ja wolałam gin) 20-latki.

Edit:
Miażdżę samą siebie. Mam ścisk żołądka i nieprzyjemne uczucie lęku. Nie chcę sama jechać na ten śmierdzący, obleśny dworzec i wsiadać w ten zimny, niewygodny pociąg. A jeszcze bardziej nie chcę sama spędzać dzisiejszej nocy. Boże dopomóż, żeby jazda pociągiem po raz pierwszy w życiu sprawiła mi przyjemność, albo chociaż nie sprawiła nieprzyjemności. Już czuję ten ból karku, pupy, oczu i głowy. Tak bym chciała by chociaż raz nie jechał ze mną nikt kto natarł się rano czosnkiem, w celu cudownego uzdrowienia, nikt kto nie ma chęci opowiadania mi jakie są najlepsze sposoby usprawniania budowy dróg w Lublinie albo chociaż nikt kto chrapie przez sen.

Tak, tak, bez pomyłki, notkę poświęciłam mojej jutrzejszej 7-godzinnej podróży pociągiem na trasie Lublin-Poznań. Nakręcam się? Eeee tam.

Przytulinek ;-*