wtorek, 20 kwietnia 2010

i to wcale nie powrót

żołądek boli i wkurwienie czuć nawet w jajnikach.

to wszystko po to, by nie skarżyć się przyjaciołom, których już nawet nie mam i nie pisać w pustym dokumencie, do którego nikt, nawet przypadkowy nie ma dostępu. tu też nikt nie wchodzi, ale mimo wszystko, jakoś tak lepiej. Mi.

nie umiem okazywać uczuć, chyba tylko Tacie.

naprawdę chciałabym inaczej niż tylko odwrócić się do ściany. A potrafię tylko zdławić łzę, która niewypłakana na zewnątrz boli w środku. nie zmieniłam pozycji od godziny. i nawet nie mam siły zmieniać, bo musiałabym zejść na dół, przytulić się do Taty i udawać, że jest klawo, bo przecież nie powiem mu, nie dam do zrozumienia, nie wypłaczę. Bo ta nadzieja, że po prostu On wróci za chwilę, że wejdzie, że nie będzie po co płakać, że to wszystko było bez sensu. Ale on nie wróci, nie wejdzie, a płakać jest po co. 


kobiety są niezrozumiałe, ale skoro ja nie jestem do końca kobietą, to powinnam być bardziej zrozumiała. Ale kto mógłby mnie rozumieć, skoro sama niespecjalnie ogarniam. a na koniec podsumował, co o mnie myśli. Czyli, według Niego, a raczej według tego jak jestem postrzegana, powinnam teraz gdzieś na mieście szukać nowego chłopaka. Najlepiej po pijaku i półnago z dużym dekoltem. Niestety zbyt leniwa jestem, więc zostanę przez najbliższe miliard chwil w tej samej pozycji, w której mnie zostawił. 




Brak komentarzy: